środa, 2 grudnia 2015

Dalszy ciąg leczenia Krzysztofa



Krzysztof wrócił z trzeciego pobytu w Niemczech. Zanim udał się do Niemiec miał wykonane kontrolne badanie tomograficzne. Wykonane zostało badanie TC głowy, szyi, jamy brzusznej i klatki piersiowej. W badaniich tych nie stwierdzono przerzutów do głowy, szyi i jamy brzusznej. W badaniu klatki piersiowej okazało się, że nie stwierdzono powiększenia węzłów chłonnych we wnękach płuc oraz w śródpiersiu, co wcześniej występowało. Okazało się również, że guz płuca prawego zmniejszył się, obecnie wynosi 46 x 31 x 25 mm, wcześniej jego wielkość wynosiła 48 x 51 mm. Nie stwierdzono również przewężeń w oskrzelach głównych, pozostały przewężenia w mniejszych oskrzelach segmentowych.
Wniosek? Leczenie jest skuteczne i przynosi oczekiwane efekty. Bardzo się cieszymy z tego i jestem pewna, że wyzdrowienie mojego brata jest w zasięgu ręki. Krzysztof miał mieć podczas ostatniego pobytu wykonaną konsultację chirurgiczną, aby ocenić postęp leczenia. Może sie bowiem zdarzyć, że wcześniej nieoperacyjny guz będzie mógł być usunięty chirurgicznie. To byłaby cudowna wiadomość. Jednocześnie byłby to ogromny koszt - operacja w Niemczech może kosztować 20 - 40 000 euro. To suma, która przeraża całą naszą rodzinę i naszych Przyjaciół. Podjęliśmy decyzję o współpracy z Fundacją SiePomaga, ponieważ wiemy, że nie jesteśmy w stanie sami uzbierać takiej sumy. Wczoraj został otwarty profil Krzysztofa na platformie SiePomaga i teraz każdy, kto chciałby nam pomóc może dokonać choćby drobnej wpłaty na rzecz Krzysztofa. Jeśli masz czas, aby przeczytać historię Krzysztofa, zajrzyj na stronę SiePomaga



Obiecaliśmy sobie z Krzysztofem, że każdemu, kto będzie szukał ratunku w podobnej sytuacji, będziemy ułatwiali kontakt z doktorem. Każdy musi mieć szansę na leczenie, które nie zabija, a wspomaga organizm w walce z chorobą nowotworową. Ja straciłam kilka miesięcy na odnalezienie doktora w Niemczech. Śmieszne jest to, że sporo jego pacjentów to polscy lekarze, ale nikomu nie mówią o tym, że aby żyć musieli poddać się leczeniu, które medycyna akademicka odrzuca. To jest tematem tabu. Nie mogę pojąć faktu, że skoro sami przekonali się o skuteczności tej metody, dlaczego teraz nie są jej propagatorami? W końcu obowiązkiem lekarza jest nieść pomoc swoim pacjentom... Jak można skazywać drugiego człowieka na śmierć przez to, że zataja się  przed nim możliwości skutecznej terapii? To do decyzji pacjenta powinno należeć, czy znajdzie pieniądze na tak kosztowną terapię, ale nikt nie może decydować za niego.
 Już sam fakt istnienia raka może człowiekowi odebrać wiarę w to, że można wrócić do zdrowia. Postępowanie lekarzy medycyny konwencjonalnej też może odebrać wiarę, kiedy pacjent, podobnie jak mój brat usłyszy, że jedynym leczeniem proponowanym przez nich jest chemioterapia paliatywna, bez szans na wyleczenie. To bardzo wąskie myślenie. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że lekarze nawet nie próbują rozszerzać swoich horyzontów. W ubiegłym tygodniu ten lekarz z Niemiec miał wykłady we Frankfurcie z dziedziny medycyny, którą sam "uprawia". Wykłady były bezpłatne, jedyne koszty to koszty zakwaterowania. Informowałam o tym kilku lekarzy z Polski, że mogą poznać inne metody leczenia stanów, które dla nich są uznawane za nieuleczalne. Nikt nie był zainteresowany. To pokazuje, jakie jest podejście lekarzy do nowatorskich metod leczenia. Większość lekarzy trzyma się ślepo wytycznych, kiedy wspomina się im o wykorzystaniu czegoś spoza ich procedur, to boją się nawet słuchać, jakby to ich samych miało zarazić rakiem. Wydaje mi się natomiast, że człowiek inteligentny z ciekawości powinien wysłuchać, by samemu ocenić, czy ma to sens, czy jest stekiem bzdur. Ale aby to zrobić, trzeba mieć otwarty umysł.

Wierzę, że z pomocą dobrych ludzi uda nam się uzbierać kwotę potrzebną na leczenie mojego brata. Wielokrotnie byłam świadkiem, kiedy w trudnych chwilach następowała mobilizacja, by pomóc.
W ludziach drzemią ogromne pokłady dobra. Jeśli chcesz i możesz pomóc, masz taką możliwość. Będziemy wdzięczni za każde wsparcie. I jesteśmy wdzięczni każdej osobie, która do tej pory wspomogła Krzysztofa. Pieniądze są teraz bardzo ważne, ale wsparcie dobrym słowem jest równie ważne i cenne dla nas. Za każdy rodzaj wsparcia serdecznie dziękujemy.


Życzę miłego dnia.
BożenA

4 komentarze:

Loll pisze...

Oh Bozena, I am so happy that there are good results and things are going in a positive way for Christopher. Thank you for the update. I will keep Christopher in my thoughts and prayers. Sending hugs to you, my friend. xx

Kylie pisze...

Bozena I am so happy for Christopher and so upset at the same time. The treatment that is working for him is such a god send and it is upsetting that the doctors wont take the time to embrace these treatments. Send my love to Christopher and your family. Hopefully through friends and friends through the Foundation, more money can be raised to help your brother. You are always in my prayers and thoughts and I send a huge hug to you - his sister to works tirelessly for her family. Love to you xx

Lee-Anne pisze...

So happy to hear of some improvement for Christopher, Bozena! Sending hugs, prayers and good wishes for you both!

My Card Attic: Hazel pisze...

So very happy to hear that there is great news on Christopher Bozena my dear friend! My thoughts and prayers are with Christopher, yourself and your family at this tough time! Take good care of yourself too! Here's to a very Happy New Year in 2016! Hazel xx